Podobno do trzech razy sztuka — i dla mnie rzeczywiście był on dopiero trzecim z romańskich, którego uczyłam się na studiach. Przyznaję, zapisałam się na niego głównie po to, żeby nie mieć okienek w planie. Za to ostatecznie wciągnął mnie najmocniej. Mówią, że nie ma przypadków… Z pierwszej lekcji pamiętam zaskoczenie jego brzmieniem i wspólne słuchanie fado. To był utwór Rosa Branca Marizy — kliknij TUTAJ, żeby posłuchać. Prawda, że piękny?
Zaczynałam naukę portugalskiego, znając już hiszpański. Czasem więc ratował mnie mój portunhol, czyli lekko improwizowany mix tych dwóch języków. Jeśli znasz już jakiś język romański, pod pewnymi względami będzie Ci łatwiej — na przykład z gramatyką. Wyzwania? Myślę, że najtrudniejsze było oswojenie się z wymową i rozumienie ze słuchu. Dla nieprzyzwyczajonego ucha portugalski brzmi czasem, jak gdyby osoba, która mówi, niemal nie otwierała ust. Pomogły mi duże dawki muzyki, podcastów i filmów z oryginalnym lektorem — i takie elementy wprowadzam też dziś podczas lekcji z uczniami. I to już na początku!
You have successfully joined our subscriber list.
Chcę Cię nauczyć takiego języka, jakim rzeczywiście posługują się Portugalczycy. Uwierz mi, że nie o wszystkich zwrotach dowiesz się z podręczników! I tu miejsce na anegdotkę. Pamiętam, że na początku życia w Portugalii (mieszkałam tam przez rok), zagadką było dla mnie słowo „malta”. Nie wiedziałam (bo skąd?!), że to coś w stylu angielskiego „guys”, kiedy zwracamy się do swoich znajomych. W związku z tym pierwszego dnia w portugalskim mieszkaniu byłam przekonana, że ktoś cały czas mnie woła — bo brzmiało to dla mnie trochę jak Marta. Drugiego już wyłapałam MALTĘ, ale nie rozumiałam, dlaczego ten kraj tak często wypływa w rozmowach…. Na szczęście moi uczniowie wiedzą więcej niż ja wtedy!
Wierzę, że nauka języka nie musi być przykrym obowiązkiem. Że nie trzeba wkuwać tylko po to, by potem dogadać się z panią w okienku urzędu, nauczycielką dziecka lub miejscowym lekarzem w przychodni. Że można chcieć chłonąć inne języki po to, by odkrywać nowe światy, poznawać ciekawych ludzi, patrzeć szerzej i rozumieć więcej. Dlatego oprócz gramatyki czy słówek na moich lekcjach jest miejsce na sporą dawkę kultury i historii Portugalii – by łatwiej było Ci zrozumieć kontekst. Czasem spotykam się z opinią, że Portugalczycy są zamknięci w sobie, niemili i nudni. I pewnie część taka jest, jak w każdym innym kraju. Ale wiem też na pewno, że łatwiej jest odczarować to przekonanie, jeśli pozna się ich przez ich własny język. Do czego Cię z całego serca zapraszam, bo naprawdę jaram się portugalskim!
Mam certyfikaty potwierdzające moją znajomość portugalskiego na poziomach C1 (DAPLE) oraz C1 i C2 wydane przez Nowy Uniwersytet Lizboński
Więc, jeśli jesteś filologiem lub językoznawcą, będziemy mogli wspólnie zachwycać się niuansami.
Ważniejsze od „papierków” jest dla mnie to, że mogłam żyć i pracować w Portugalii, i całą sobą chłonąć język i kulturę. Dzięki temu mogę Cię teraz nauczyć mówienia, a może nawet i myślenia jak Portugalczycy.
Wiem, jak sprawić, by słówka wchodziły do głowy szybciej, gramatyka nie śniła się po nocach, a motywacja do nauki nie spadała zbyt mocno.
Oprócz nauczania czas wypełniają mi także tłumaczenia — z portugalskiego i hiszpańskiego.
A w wolnych chwilach czytam książki w oryginalnej wersji językowej, zgłębiam tajniki portugalskiej kuchni (kiedyś kochałam dorsza, ale jakiś czas temu przeszłam na wegetarianizm i przerzuciłam się na pastéis de nata) i tańczę, jakby jutra miało nie być!
A dlaczego Faluj po portugalsku? Falar oznacza mówić — a ja nauczę Cię języka tak, że będziesz się porozumiewać naprawdę płynnie 😉